Pacjenci z przewlekłą chorobą nerek z szansą na odroczenie dializ– czy resort złagodzi kryteria wejścia do terapii zachowawczej?

Pacjenci z przewlekłą chorobą nerek z szansą na odroczenie dializ– czy resort złagodzi kryteria wejścia do terapii zachowawczej?

Od marca 2021 roku w Polsce obowiązuje program lekowy ketoanalogami aminokwasów dla pacjentów z przewlekłą chorobą nerek. Wejście terapii na listę refundacyjną wzbudziło duży entuzjazm i nadzieję w środowisku pacjentów nefrologicznych, szczególnie wśród osób, dla których terapia ta stanowi realną szansę na odroczenie dializ i utrzymanie dobrej jakości życia. Niestety aktualne kryteria wejścia do programu stwarzają wiele barier. „Obecnie kryteria tego programu są dość wąskie, a wynika to z tego, jak były zaprojektowane badania kliniczne, które udowodniły skuteczność tej terapii. My specjaliści wiemy, że ten program jest korzystny dla naszych pacjentów. Teraz jest czas, aby ten program rozszerzyć – mam nadzieję, że tak się stanie od 1 stycznia” – podkreślał prof. dr hab. n. med. Ryszard Gellert, Konsultant krajowy w dziedzinie nefrologii podczas konferencji Razem dla Nerek NEFRO 2023.

Refundowany program lekowy jest dedykowany dla „osób z przewleką chorobą nerek w fazie 4 lub 5 niedializowanych, które maja dietę niskobiałkową, czyli z ograniczeniem do 0,6 grama na kilogram masy ciała na dobę. Rolą specjalisty jest: po pierwsze rozpoznanie u pacjenta niewydolności nerek, po drugie stwierdzenie, że jest ona wystarczająco zaawanasowana, po trzecie chory musi zastosować 3 miesięczną dietę. Dopiero tacy pacjenci kwalifikują się do tego programu” – tłumaczy prof. Ryszard Gellert.

Terapia z wykorzystaniem ketoanalogów aminokwasów ma na celu spowolnienie progresji choroby i tym samym przesunięcie w czasie dializoterapii. Terapia ta łączy w sobie postępowanie farmakologiczne oraz dietetyczne. Ta forma wskazana jest w zapobieganiu oraz leczeniu następstw nieprawidłowego metabolizmu białek w połączeniu z ograniczonym spożyciem białka w pożywieniu. W tej terapii kluczowa jest ścisła współpraca pomiędzy dietetykiem, a specjalistą – lekarzem nefrologiem.

„Nerka działa jak filtr, pozbywa z organizmu tego co niepotrzebne i co spożyliśmy lub wytworzyliśmy w nadmiarze. Jeżeli nerki są niewydolne, to musimy zjadać mniej np. soli, mięsa, białka – ponieważ nerki nie poradzą sobie z oczyszczeniem i dojdzie do zatrucia organizmu. Wtedy pacjent się źle czuje, wyniszcza się, ma nadciśnienie tętnicze, obrzęki. Prawidłowo dobrana dieta eliminuje potencjalne zagrożenia. Dlatego niezwykle ważne jest, aby pacjent ściśle przestrzegał zaleceń dietetyka i lekarza” – podkreśla prof. Gellert.

Pod koniec października odbyła się konferencja zrzeszająca specjalistów z zakresu nefrologii, dietetyki klinicznej oraz pacjentów nefrologicznych. Liczni eksperci, decydenci oraz osoby z organizacji pacjentów dyskutowali o przewlekłej chorobie nerek w Polsce. Podczas wydarzenia uczestnicy podpisali się pod specjalnym apelem Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pacjentów Nefrologicznych w sprawie uproszczenie kryteriów i tym samym poszerzenia dostępu do programu lekowego B 113, dla chorych z przewlekłą chorobą nerek przed dializą. Apel uzyskał poparcie zebranych ekspertów i został wysłany do Ministerstwa Zdrowia. Eksperci jednogłośnie uznali, że terapia ta jest bezpieczna, skuteczna, a przede wszystkim potrzebna szerszej grupie pacjentów.

„Bez wątpienia trzeba rozszerzyć program lekowy B 113 i z takim wnioskiem jako krajowy konsultant w dziedzinie nefrologii wystąpiłem do Ministerstwa Zdrowia. Ministerstwo życzliwym okiem na to spojrzało. Wygląda na to, ze od 1 stycznia postulaty lekarzy, a także oczekiwania pacjentów zostaną zaspokojone” – dodaje prof. Ryszard Gellert.

Osoby najbardziej zdeterminowane do podjęcia tej terapii, to ludzie aktywni, w średnim wieku, którzy dzięki niej mogą zachować pracę i samodzielność, a ten program terapeutyczny to szansa na spowolnienie rozwoju schyłkowej niewydolności nerek i odroczenie momentu rozpoczęcia dializ, nawet o kilka lat. Przewlekła choroba nerek dotyka blisko 4,5 mln osób. „To nie są milionowe terapie, to są terapie, które pozwalają oszczędzić płatnikowi, dlatego że pacjenci wydłużają czas na leczenie dializami, które są najdroższą formą leczenia przewlekłej choroby nerek” – komentuje prof. Ryszard Gellert.

Poszerzenie dostępu do terapii ketoanalogami aminokwasów pozwoliłoby na większe zaangażowanie w profilaktykę oraz odroczenie konieczności wdrożenia bardziej radykalnych i kosztowniejszych dla systemu opieki zdrowotnej metod leczenia.

Medycyna w Polsce

Telemedycyna z jednej strony jest wyzwaniem dla branży medycznej, ponieważ wymaga inwestycji w nowoczesne oprogramowanie i narzędzia, zmiany organizacji pracy, szkoleń pracowników itd. Z drugiej strony stanowi ogromną szansę na zwiększenie dostępności usług medycznych, zmniejszenie kosztów obsługi pacjenta i przyciągnięcie nowej grupy docelowej — cyfrowych pacjentów. 

Teleporady w polskim wydaniu przypominają obecnie bardziej próbę skopiowania tradycyjnej wizyty w gabinecie lekarskim, niż faktyczny przełom w cyfryzacji służby zdrowia. Niemniej już w takiej formie cieszą się one dużym zainteresowaniem ze strony pacjentów. W 2021 roku 62% Polaków, zamiast udać się do przychodni wybrało konsultację lekarską przez telefon. 

Docelowo telemedycyna (Digital Health) powinna oferować nowe formy opieki medycznej będące efektem synergii medycyny, technologii i telekomunikacji. Mowa nie tylko o telekonsultacjach lekarskich, ale również zdalnym monitoringu zdrowia, diagnostyce, rehabilitacji, a nawet zabiegach chirurgicznych. Technologie wspierające rozwój telemedycyny to m.in.:

  • Oprogramowanie specjalistyczne usprawniające komunikację na linii pacjent — lekarz,  prowadzące rejestr konsultacji,  systemy wspomagające diagnostykę radiologiczną i obrazową, analizujące dane historyczne i ułatwiające stawianie diagnozy, systemy do przetwarzania i wymiany informacji pomiędzy oddziałami i placówkami partnerskim, rejestry EDM i wiele innych. 
  • Aplikacje dla pacjentów jak portale internetowe z indywidualnymi kontami pacjentów umożliwiające umawianie wizyt, przedłużanie recept, planowanie badań, zarządzanie kalendarzem szczepień itp., aplikacje monitorujące stan zdrowia osób przewlekle chorych (np. cukrzyków), służące do przechowywania dokumentacji medycznej, wyboru ubezpieczenia medycznego, czy zakupu leków i realizacji recept itp.
  • Urządzenia typu Smart Health - zarówno profesjonalne rejestratory medyczne (jak holtery EKG czy zdalne KTG), które pozwalają zmniejszyć ilość hospitalizacji, jak i prostsza elektronika monitorująca stan zdrowia o charakterze profilaktycznym i mająca na celu zwiększenie zaangażowania pacjentów.

Rynek telemedycyny ma ogromny potencjał. Aby go w pełni wykorzystać, niezbędne jest wdrożenie nowych technologii oraz zadbanie o ich integrację z użytkownikami (pacjentami i lekarzami). Wymaga to od firm spojrzenia na pacjenta w sposób holistyczny i zmapowania jego całej podróży przez system ochrony zdrowia, począwszy od momentu, w którym zaczyna poszukiwać informacji w Internecie, poprzez spotkanie z lekarzem i diagnostykę, aż po realizację recepty w aptece i konsultacje kontrolne. 

Rynek medyczny w Polsce jest wciąż nieskonsolidowany. Zazwyczaj silne oraz uznane centra medyczne posiadają tylko jedną lokalizację, nie korzystając tym samym z efektu skali działalności operacyjnej. Powoduje to także często u pacjentów konieczność dalekich podróży, jeśli chcą otrzymać najlepsze usługi. Co ciekawe, wyjątkiem od tej reguły jest choćby kardiologia, która na przestrzeni ostatnich lat została skonsolidowana przez jednego lokalnego gracza przy wsparciu funduszu private equity. Pokazuje to, że rynek medyczny w Polsce jest już gotowy na dalszą konsolidację w innych obszarach, takich jak na przykład ortopedia, okulistyka czy chirurgia.

W ostatnich latach coraz popularniejsza staje się zatem specjalizacja mniejszych jednostek w podstawowych usługach oraz “podłączenie się” pod większe jednostki, które w razie potrzeby świadczą pełen zakres specjalistycznych usług. Im mocniej ten trend się rozwija, tym więcej zyskują na tym większe jednostki – czyli te, które mogą skupić się na dalszych inwestycjach w infrastrukturę i sprzęt. Stwarza to potencjał do współpracy z prywatnymi inwestorami, choćby w roli dostawców sprzętu czy partnerów w zarządzaniu całymi oddziałami.

Branża medyczna okazuje się mocno zróżnicowana pod względem zapotrzebowania na pracowników, wymagań i perspektyw oferowanych zarówno na początkowych, jak i późniejszych etapach kariery.

Największe szanse na pracę ma w Polsce pielęgniarka. Nie powoduje to jednak masowego garnięcia się do tego zawodu, mimo iż perspektywy zatrudnienia nie spadną na pewno przez przynajmniej kilka lat. W sektorze szykują się ustawowe podwyżki – nawet do kwoty 5250 zł brutto, ale dotyczyć będą one jedynie pielęgniarek z dyplomem magistra w pielęgniarstwie lub położnictwie oraz specjalizacją ( to dopiero od 2021 roku).

O ile w aptekach nie ma zbyt dużego zapotrzebowania na pracowników i nic nie wskazuje na to, by mogło się to zmienić, o tyle farmaceutów szukają koncerny farmaceutyczne. Nie zawsze jest to praca badawcza. Często farmaceuci obejmują stanowiska specjalisty w dziale rozwoju czy innowacji, product managera. Coraz częściej, oczekuje się od nich wykształcenia na poziomie doktoratu. Osoba posiadająca taki poziom wykształcenia może też zarobić znacznie więcej, nawet powyżej 10 000 zł.

Kierunki, które jeszcze kilka lat temu kończyły się bezrobociem, dziś dają perspektywy. Osób, które ukończyły kierunki związane z biologią, chemią, biotechnologią, mikrobiologią, genetyką, biologią molekularną, poszukują wielkie zagraniczne koncerny i mniejsze rodzime startupy.

Ofert pracy przybywa, bo biotechnologia rozwija się w błyskawicznym tempie. Nie zawsze jednak są to oferty skoncentrowane na pracy laboratoryjnej bądź technicznej – znacznie częściej firmy poszukują sprzedawców B2B (np. oferujących analizy molekularne dedykowane rolnictwu, branży kosmetycznej czy weterynaryjnej), osób odpowiedzialnych za obsługę klienta czy prowadzenie projektów. Na takich stanowiskach niezbędna jest nie tylko wiedza merytoryczna, ale również umiejętności budowania kontaktu i utrzymywania relacji z klientami. I oczywiście chęć do tego, by zamiast pracą przy szalkach zająć się sprzedażą.

Opublikuj komentarz